Wydatki dzieci na płatne gry i aplikacje niebezpiecznie rosną
Dziesięciolatek wydał na karty pre-paid do gier 1500 zł. Brzmi jak nieudany żart, jednak to autentyczny przypadek z ostatnich miesięcy. Niestety nie jest to wyjątek. Dzieciaki coraz więcej pieniędzy wydają na gry i dodatkowe aplikacje. Niekiedy nawet kilkaset złotych miesięcznie!
Niby darmowe gry
Zastanawiające jest, w jaki sposób dzieci wydają na gry, skoro wiele z nich reklamuje się jako zupełnie darmowe. Zasada jest prosta: sam dostęp do gry czy aplikacji jest bezpłatny. Jednak do korzystania z jej pełnych funkcjonalności konieczne są dodatkowe zakupy. Często są to wirtualne akcesoria dla bohatera gry, bez zakupu których granie jest niemożliwe. Taki model funkcjonowania określany jest jako freemium – należy być szczególnie czujnym, jeśli dziecko pobiera aplikacje i gry, w których dostępna jest możliwość zakupów rozszerzonych funkcji czy produktów.
Jak są finansowane zakupy? Wszystko zależy od rodzaju aplikacji. Czasem są to mikropłatności, które dzieciaki regulują podpiętymi pod elektroniczne urządzenia kartami płatniczymi rodziców. W innych przypadkach samodzielnie kupują karty pre-paid, którymi doładowują swoje konto gracza.
Dziecko łatwym łupem
Twórcy gier i aplikacji wykorzystują zafascynowanie dzieci wirtualnymi grami. Już najmłodszych użytkowników hipnotyzują reklamami publikowanymi w swoich aplikacjach. Badania opublikowane w pracy naukowej „Advertising in Young Children’s Apps” wskazują, że aż w 95% z 39 przebadanych aplikacji zawierało reklamę. Co ważne, badanie obejmowało produkty skierowane do dzieci w wieku od 12 miesięcy do 5 lat.
Poza tym twórcy gier odwołują się często do emocji najmłodszych użytkowników. Możliwość ukojenia płaczu wirtualnego bohatera poprzez wykupienie dodatkowej funkcji skutecznie oddziałuje na młodych graczy.
Winni rodzice?
Warto zauważyć, że wydatki dzieci na aplikacje mają drugie dno. Z jednej strony świadczą o nieprzemyślanych decyzjach zakupowych młodych ludzi. Z drugiej jednak strony dają wyraźny sygnał, że dziecięce zarządzanie pieniędzmi nie jest kontrolowane przez rodziców.
Potwierdza to badanie „Junior Shopper 2017” GfK, które jasno wskazuje, aż 80% dzieciaków w wieku 5-17 lat wydawało swoje kieszonkowe bez kontroli rodziców. A przecież tak niewiele trzeba, żeby mieć dziecięce wydatki pod kontrolą. Założenie potomkowi konta bankowego nie jest skomplikowane, a daje wiele możliwości zarówno rodzicowi, jak też małemu właścicielowi konta.
Ten pierwszy ma pełną kontrolą nad wydatkami dziecka. Ten drugi zaś, mając do dyspozycji własną kartę bankomatową i własny rachunek bankowy, będzie czuł się doceniony przez rodziców. Poza tym posługiwanie się kartą płatniczą w wielu przypadkach będzie dla niego wygodne. Rodzic zyskuje z kolei rzecz nie do przecenienia: historię zakupów dziecka (w bankowości online). Zatem może warto wspólnie wybrać odpowiedni produkt bankowy i nie martwić się niekontrolowanymi wydatkami pociechy na gry czy inne błahostki.